Aktualności
Pierwsze jesienne ściganie Team Mustang Pasłęk rozpoczyna się w Gdyni. Reprezentacja w składzie Tomek, Heniek i gościnnie Andrzej zawitała na starcie MTB Maraton Gdynia 2017. Bardzo dobrze zorganizowana impreza, z niekonwencjonalnym wyborem dystansu w trakcie maratonu, sam decydujesz czy jedziesz na 1, 2 czy 3 okrążenia, każde okrążenie po 20 km. Chłopaki wybrali dystans mini, gdzie przez godzinę z minutami dzielnie walczyli na błotnistych szlakach TPK. Z małymi przygodami cała trójka dotarła do mety, zadowolona z jazdy i z uzyskanego czasu.
Za rok zawitamy tutaj ponownie, hej.
W deszczową sobotę Mustangi wystartowały w szosowym Cyklo Kartuzy na dystansie Maxi 82km. Suma przewyższeń na trasie to 1000 m ,także było co jechać. Pogoda nie rozpieszczała, ale wszyscy dzielnie walczyli. Beata tradycyjnie brylowała w swojej kategorii. Wygrała wyścig i całą serię w kategorii K4. Piotrek, zwany Szczepanem, 😁 zadebiutował w wyścigu szosowym, dojechał w swojej grupce w dobrym tempie. Adrian przez 3 rundy jechał bardzo wysoko i w świetnym tempie, niestety kontuzja zmusiła go do opuszczenie trasy. Piotrek D. na 3 rundzie wpadł w nieoznakowaną dziurę i skończyło się na "kapciu".Za to Beata była pierwsza w K4 na dystansie 82 km i pierwsza w całej edycji CYKLO SZOSA 2017 duża pętla K-4, Brawo Beti!!!
Z przygodami i sukcesem Beti wracamy z ostatnich szosowych zawodów w tym roku. Dalej kręcimy, bawimy się kolarstwem i widzimy się na zawodach w 2018 roku.
Sie Mano i pozdro dla wszystkich rowerowych wariatów.
W niedzielny poranek 20 sierpnia wstawiliśmy się na starcie wyścigu MTB w Suszu. Lubimy jeździć w tamtych regionach, to już 4-ty rok z rzędu z naszym uczestnictwem. Organizatorzy jakiś czas temu zapowiadali zmiany w organizacji trasy i dystansów do pokonania. Jak się później okazało nie do końca Im się to udało. W tym roku rywalizować można było na czterech dystansach: rodzinny -12 km, mini -30 km, mega -42 km, giga -60 km.
Po „zawiłej” rejestracji i odebraniu pakietów startowych trzech naszych reprezentantów przystąpiło do przygotowań do wyścigów na poszczególnych dystansach. Tomasz i Henryk zdecydowali się pojechać na dystansie Mega a Mariusz na Mini. Pierwsze kilometry to jazda przy dużej prędkości po bruku wokół jeziora. Już na tym odcinku trasy, niektórzy chcieli ustawić się w korzystnej pozycji w stawce zawodników, dlatego zdecydowali się na ostrą walkę i rywalizację co skutkowało kilkoma małymi kraksami. Zanim wjechaliśmy do lasu w jednej z takich sytuacji o mało co nie uczestniczył by Tomek ale umiejętnie się z tego wybronił, czego nie można powiedzieć o kilku innych wywracających się w tym momencie na kostce brukowej zawodnikach. Heniek starał się dotrzymać koła dla Tomasza, ale po włączeniu przez niego „czwartego biegu” jechał już tylko własnym tempem.
Początek sierpnia to tradycyjnie święto polskiego kolarstwa. Oczywiście nie mogło zabraknąć na nim Mustangów. Postanowiliśmy udać się na najciekawszą część imprezy - etapy górskie. Piotrek, Marcin i Adrian po 10 godzinnej podróży zameldowali się w Bukowinie Tatrzańskiej w „Villa Park”. Pierwszego dnia, przy pięknej pogodzie, penetrowaliśmy lokalne trasy. My, ludzie z nizin połykaliśmy kolejne podjazdy i piękne widoki. Tego samego dnia udaliśmy się kibicować prosom na etapie Wieliczka-Zakopane. Kolejny dzień to kumulacja kolarskiego szczęścia. Najpierw amatorski Tour de Pologne, gdzie w upale i prawie z 2 tysiącami konkurentów, walczyliśmy na wymagającej trasie. Po południu stawiliśmy się w kultowym Gliczarowie na „Ścianie Bukowina” i wraz z setkami kibiców dopingowaliśmy profikom na 22 procentowym podjeździe. Kolejne dni spędziliśmy w siodle na polskich, ale i równie pięknych słowackich szosach. Mamy nadzieję, że za rok stawimy się większą grupą na Podhalu i pośmigamy na lokalnych trasach, ciesząc się widokami i obecnością na święcie polskiego kolarstwa.
50 km z przewyższeniem 1500 m w Międzygórzu na Śnieżnik Challenge 2017, to było wyzwanie, no i można było wreszcie poczuć góry. Trasa wiodła w masywie Śnieżnika, jednym z wyjątkowych i urokliwych miejsc w Polsce. Można było podziwiać widoki Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Dystans MEGA przebiegał przez teren Czech, w okolicach ośrodka Dolni Morava. Długie, miejscami kamieniste podjazdy, czasem płynący strumień i korzenie oraz kamienie na zjazdach, wymagały koncentracji do samej mety. Warto tu przyjechać za rok :)
Tomek T.